wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 20

 Coś rani moją nogę. Dotykam ręką uda i czuję jak krew przesiąka moje spodnie.
-Louis! - krzyczę głośno i po chwili słyszę odpowiedź. 
-Aria gdzie jesteś? 
-Tutaj. - mówię próbując podnieść się z ziemi. Co się do cholery stało? 
-Chyba pośpieszyłem się ze zbiciem tej lampy. 
-Żartujesz? -pytam zdenerwowana, ale chłopak milczy.
-Co Ci się stało? Dlaczego krzyczałaś? 
-Przewróciłam się i rozcięłam nogę. - pokazuje plamę krwi na podłodze. 
 Zdaję sobie sprawę, ze w tym świetle nic nie widać mimo to Louis ściągnął koszulę i próbował zatamować krwawienie.  Póki co postanowiłam nie mówić mu o zdjęciu.
-Znalazłeś chociaż coś w tej lampie? - pytam podczas gdy chłopak wciąż zmaga się z zatamowanie krwawienia. 
-Usłyszałem krzyk i nie zdążyłem sprawdzić. 
-W takim razie chodźmy. - mówię podnosząc się. Chodzenie sprawia mi ból,mimo to staram się tego nie pokazywać.
-Aria nic tu nie widzę. 
-Niemożliwe. - odpowiadam zdołowana i osuwam się na ziemię, aby usiąść, gdyż ból nie daje mi spokoju. 
-Louis? Chłopak patrzy na mnie pytająco. 
-Tam między kawałkami szkła..Co tam leży? - pytam przesuwając się do odłamków.
-To tabletka. 
-Tabletka? Myślisz, ze to jest to co pomoże Niallowi? 
-Jest też liścik.. "Kto przez to zostanie obudzony na wieki pozostanie bez żony..." Co to ma znaczyć? 
-Nieważne.. Musimy wrócić do Nialla. - mówię kierując się w stronę wyjścia. 
 W głowie miałam masę pytań na które nie znałam odpowiedzi. Rana na nodze wyglądała paskudnie, a do pokoju został  jeszcze kawałek drogi. Louis widząc, ze ledwo idę bez pytania podszedł i wziął mnie na ręce. W innej sytuacji w życiu  bym się na to nie zgodziła..Nie po tym jak mnie potraktował wcześniej, ale tym razem się nie opierałam. Wtuliłam głowę  w jego ramię nic nie mówiąc.. zasnęłam. Obudziłam się dopiero w pokoju.
-Aria? 
 Otwieram powoli oczy, próbując nie zapomnieć historii, która właśnie mi się przyśniła, ale szybkim tempem podnoszę się  z łóżka, gdy dostrzegam Nialla siedzącego na podłodze. 
-Mój Boże.. - rzucam się na chłopaka, który na mój widok robi to samo. 
 Wplata palce w moje włosy i mocno obejmuje mnie w talii. 
-Dziękuje. - mówi cicho do mojego ucha. 
-Zrobiłeś dla mnie to samo. - mówię łapiąc go za policzek i przyciągając do siebie. Bez namysłu delikatnie dotykam ustami  jego ust, a on odwzajemnia pocałunek. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy tu sami. Louis i Harry  patrzą na nas, ale nie wywołuje to na nich żadnych emocji. 
-Co robimy z Zaynem? - pyta Harry. 
-Pomożemy mu. - odpowiadam. Rozszyfrowałam wiersz. 
-Kiedy? - pyta Harry.
-Przed chwilą. - okłamuję go. Tak naprawdę dopiero, gdy zobaczyłam zdjęcie w piwnicy wszystko do mnie dotarło.  Delikatnie dotykam ręką spodni, by upewnić się, że zdjęcie nadal tam jest. Musiałam rozwiązać tę zagadkę. 
-Chwila, jaki wiersz? - Niall patrzy na nas nie rozumiejąc. 
 Louis pokazuję mu napis na ścianie. 
-I co to ma znaczyć? 
-Dłuższa historia. Pójdziesz ze mną to Ci opowiem. 
-Chwila, a my? - pyta Louis. 
-Nie potrzeba nam więcej osób. Damy sobie radę, wy popilnujecie Zayna.
-Mamy się bawić w niańki? 
-Daj spokój Louis. W końcu trochę odpoczniemy. - mówi Harry i kładzie się na łóżko koło Zayna. Idę spać, a ty pilnujesz.  Później się zmienimy. 
 Louis kiwa obojętnie ramionami i siada na warcie. 
-W takim razie chodźmy. - mówię do Nialla i wychodzę z pokoju. 
-A tak w ogóle gdzie poszedł Liam? - pyta chłopak. 
 Zatrzymuję się i patrzę na niego, po chwili przypominam sobie, że on jeszcze nie wie. 
-Liam.. - mówię próbując zachować zimną krew i się nie rozkleić. On nie żyje.
 Niall nie odpowiada, ale słyszę, że za mną idzie. 
-Tak mi przykro.. - mówię bojąc się spojrzeć mu w oczy. Dobrze wiedziałam, że Liam był dla niego jak brat.  
 Chłopak milczy, ale podchodzi i łapię mnie za rękę. Podnoszę delikatnie głowę i widzę, że łzy napłynęły mu do oczu.
-Już dobrze. - mówię i obejmuję go. Kiwam delikatnie głową dając mu znak, że nie musi dusić w sobie emocji. 
-Zrób to. - mówię, a chłopak patrząc na mnie wylewa z siebie tonę łez. 
 Niall był silny. Zawsze był silny. Uratował mi życie kilka razy, mimo że prawie w ogóle się nie znaliśmy. Przeżył  sytuacje, po których ja już dawno bym się poddała, ale on walczył. 
 Nie walczył z kimś, jak robiłam to ja i reszta chłopaków. Walczył sam ze sobą. Próbował udowodnić sam sobie, że to co  tu robi nie pójdzie na marne i wyjdzie stąd żywy. Wybudował mur. Nie prawdziwy mur. Mur w swojej głowie, który był dla  niego punktem, którego nie mógł przekroczyć. Oddzielił przeszłość od teraźniejszość. Nie próbował żyć jak dawniej i  wyobrażać sobie co by robił gdyby go tu nie było. Wiedział, że jest tutaj i musi zrobić wszystko, by stąd jak najszybciej  uciec. Niall jest bardzo mądry, mimo że on sam tego nie dostrzega. Jest moją inspiracją. 



poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 19

-Jesteś pewna, że powinniśmy tu wchodzić? - pyta Louis. 
-A mamy coś do stracenia? 
 Louis przez chwilę patrzy jak wchodzę w głąb mroku, ale po chwili do mnie dołącza. 
-Myślisz, że to miejsce miał na myśli ten psychopata? 
-Nie wiem. - odpowiadam rozglądając się po tunelu. 
-Jak brzmiał ten wierszyk? 
- ''W egipskich ciemnościach jajko się zbiło i śpiącego z głębokiego snu obudziło (...) '' - mówię po chwili zatrzymując  się. 
-Co się dzieję? - pyta Lou, który idzie kilka metrów za mną.
-Koniec tunelu. - mówię dotykając ściany. Spójrz. Boki pokryte są betonem, ale tutaj gdzie kończy się tunel  jest  ziemia... Myślę, że ten tunel nie jest jeszcze skończony, ktoś dopiero go kopie. 
-Ciekawe dokąd będzie prowadził.. - mówi Louis szukając czegoś co zwróciłoby jego uwagę. 
-Nie mam pojęcia, ale musimy stąd jak najszybciej wyjść, myślę, że nie powinniśmy tego widzieć. - mówię, kierując się  ku wyjściu. 
-Aria? - mówi pytająco chłopak. A może tu wcale nie chodzi o tunele, może tu po prostu chodzi o piwnice.
-Przecież my nawet nie powinniśmy wiedzieć o tunelach. - mówię. Louis jesteś genialny! 
-W takim razie bierzmy się do roboty. - mówi i podchodzi do kartonów stojących pod ścianą. 
-Louis nie! - krzyczę, ale chłopak już wyciągał ludzkie szczątki z kartonu. 
-Czy to? Czy to ręka? - pyta, a ja tylko kiwam głową.
 Chłopak rzuca siną kończynę na ziemie i mdleje. 
-Louis? Louis? Słyszysz mnie? - pytam, próbując obudzić chłopaka. 
-Zdawało mi się, że .. 
-Tak, to była ludzka ręka - mówię. 
-Skąd wiedziałaś, że ona tu jest? 
-Ostatnim razem, gdy tu byłam natknęłam się na nią z Harrym.
-To najgorsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. - mówi i podnosi się z zimnego betonu.
-Zdaję sobie z tego sprawę . - mówię poważnie, ale w głębi duszy naprawdę mnie to rozśmieszyło. Sama nie wiem  dlaczego. 
-Dobra w takim razie, skoro egipskie ciemności to piwnica, to czym będzie jajko? 
-Coś małego?
-Hmm.. może niekoniecznie coś małego...Może tu bardziej chodzi o kruchość i delikatność. - odpowiada Louis. 
-W sumie.. - myślę głośno rozglądając się po pomieszczeniu. Może lampa?
-Lampa? - pyta Louis. Jest tu tylko jedna lampa, nie zepsujemy jej. 
-Louis, myślę, że to naprawdę może być lampa. 
-Żartujesz? 
 Patrzę na niego spokojnie, a on wie, że to nie żart. 
-Dobrze. - mówi. Sprawdzimy lampę gdy już będziemy wychodzić, bo po ciemku nic tu nie znajdziemy. 
 Kiwam pokojowo głową i biorę się za przeszukiwanie niewielkich pudełek. Zegarek, który widziałam tu poprzednim  razem wydaję się być jeszcze starszy. Zdjęcia, które wcześniej były rozmazane od wilgoci, teraz wyglądają jak śmieci,  nic już na nich nie widać, mimo to nadal je przeglądam. Po chwili moją uwagę zwraca jedna fotografia. Zdjęcie  dziecka zrobione kilkadziesiąt lat temu w salonie, w dużym domu. Dokładnie przyglądam się  zdjęciu i dopiero po chwili  zdaję sobie sprawę, że dziecko, które tam stoi to dziecko z mojego snu. Dziewczynka.  Dziewczynka, która  paliła się w  kominku... Zdjęcia wypadają mi z rąk, a moje tętno przyśpiesza. Zaczynam tracić  świadomość.
-Louis! - krzyczę, biegnąc między regałami. Louis! 
 Nagle zapada ciemność, potykam się o coś co leżało na ziemi i upadam. Jedyne co słyszę to dźwięk tłuczonego szkła. 




poniedziałek, 4 stycznia 2016

Rozdział 18

-''W egipskich ciemnościach jajko się zbiło i śpiącego z głębokiego snu obudziło...'' - czyta Louis.
-(...) z głębokiego snu obudziło.. - powtarzam w myślach napis, który znalazłam na ścianie.
-Nie mam pojęcia co to oznacza. - mówi poważnie Harry. I kto do diabła wymyśla takie zagadaki?!
-Uspokój się Harry nie mamy czasu na nerwy musimy zająć się Niallem i Zaynem. - mówi chłopak.
 Harry kiwa pokojowy głową.
-Niall coś długo się nie budzi.. - mówi Louis podchodząc do niego i sprawdzając czy puls wciąż jest wyczuwalny.
-(...) i śpiącego z głębokiego snu obudziło. - powtarzam na głos. Tu chodzi o Nialla. - mówię.
 Chłopcy patrzą na mnie ze zdziwieniem.
-On nie śpi.. - mówię podchodząc do chłopaka. Zapadł w śpiączkę. - mówię delikatnie przykładając dłoń do jego  policzka.
-Co takiego?! - mówi Harry i podchodzi szarpiąc go nerwowo.
-To nic nie da. - mówię próbując zachować spokój. To musi być skutek tego, że szukaliśmy czegoś na własną rękę.
-Nawet jeśli to prawda jak mamy mu pomóc? - pyta Louis, którego cała sytuacja zaczyna przerastać.
-W egipskich ciemnościach.. Co to ma znaczyć?! Całe to miejsce pogrążone jest w egipskich ciemnościach. - mówi  Harry nadal próbując obudzić Nialla.
-Zostaw go. - mówię odpychając Harrego od chłopaka. Tym tylko mu zaszkodzisz, lepiej zastanów się jak mu pomóc.
-Może chodzi o tunel, w którym mnie przetrzymywał. - mówi Louis nie słysząc innych pomysłów.
-Póki co musimy go sprawdzić nie ma po co marnować czasu. - mówię kierując się w stronę drzwi.
-Zostawimy ich tu samych? - pyta Harry kierując wzrok na chłopców leżących na łóżku.
 Na chwilę zatrzymuję się, by wszystko szybko, ale dokładnie przemyśleć. Nie mogli tu przecież zostać sami.
-Harry ty zostaniesz. - decyduję po chwili.
-Dlaczego ja? - pyta oburzony chłopak.
-Bo ja wiem, którędy dojść do tunelu, a Louis tam był więc powinien chociaż trochę wiedzieć jak się po nim poruszać. -  mówię do niego.
-No dobrze. - odpowiada niezadowolony.
 Wychodzę z Louisem z pokoju.
-Na pewno wiesz jak dostać się do tunelu? - pyta mnie chłopak.
-Powiedzmy. - odpowiadam.
 Tak naprawdę ostatnim razem dostałam się tam przez przypadek, teraz również liczyłam na odrobinę szczęścia.
-Tędy. - mówię skręcając w prawą stronę. To tutaj. - pokazuję ścianę na końcu korytarza.
-Chcesz mi powiedzieć, że ty widzisz tu przejście?
-Gdzieś tu musi być. - mówię rozglądając się po ścianach.
-Może tu. - mówi chłopak sarkastycznie waląc pięścią w ścianę, a podłoga pod nami się osuwa.
-Jak to zrobiłeś. - pytam lądując na zimnym betonie.
-Nie mam pojęcia. - odpowiada chłopak podnosząc się z ziemi.
-Jak otworzyć tunel?
-Książki. - podpowiadam mu.
-Książki? Jak w filmach?
-Dlaczego wszystkich to dziwi? - pytam po kolei wyciągając książki z regału poszukując tej właściwej.
 Chłopak unosi obojętnie ramiona i dołącza do mnie. W końcu trafiam na tę właściwą księgę, a drzwi się otwierając.      Z zadowoleniem kieruję się w stronę gdzie wcześniej otworzyło się przejście.
-Aria gdzie idziesz? - pyta się Louis.
-Jak to gdzie idę? - odpowiadam, a Louis pokazuje mi otwartą grotę na przeciwległej ścianie.
-Drugi tunel. - mówię i bez wahania do niego wchodzę.

----------------------------------------
Zapraszam do komentowania ♥







poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 17

-Co masz na myśli mówiąc, że Liam nie żyje? - pyta Harry dobrze wiedząc co Zayn ma na myśli.
-On po prostu..był..krew.. - bełkocze Zayn pod nosem. 
-Później o tym pogadamy. - mówię szorstko spoglądając na Harrego dając mu znak, że nie pora na takie pytania. 
-Co masz na myśli mówiąc, że Liam nie żyje?! - powtarza pytanie Harry najwidoczniej nie rozumiejąc co miałam na  myśli. 
-Wracamy. - mówię na zwracając uwagi na Harrego. No szybciej, cofnij się. - pośpieszam go. 
 Droga powrotna przez ciasną wentylację zajmuję nam więcej czasu. Biorąc pod uwagę, że wraca z nami Zayn, który  ledwo może się poruszać. Po około 10 minutach udaje nam się znaleźć wyjście. 
-Musimy go zanieść. - kieruję słowa do Harrego, ale on mnie nie słucha. Co z tobą? - pytam. Ale chłopak wciąż nic nie  mówi i idzie w stronę pokoju. Dzięki. - myślę, próbując sama podnieść Zayna. 
 Po kilku minutach zjawia się koło mnie Louis. 
-Zayn? Zayn to ty? - mówi chłopak, a do jego oczu napływają łzy. 
-Pomożesz mi, czy będziesz płakał? - pytam zdenerwowana. 
 Lou łapię Zayn i nawet nie oczekuje mojej pomocy co strasznie mnie szokuje, ponieważ zawsze byłam silna i sprawna, a  Louis w niczym nie przypominał sportowca. Może to dlatego, że jestem głodna i przemęczona. 
-Połóż go na łóżku. - mówię do Louisa przekraczając próg drzwi, ale dostrzegam, że na łóżku już ktoś leży. 
-Co się dzieję? - pytam chłopaków. 
-Nie wiem. - odzywa się Harry. On chyba nie oddycha. 
 Patrzę na Harrego oczyma przerażenia. Podbiega do łóżka i sprawdzam czy Niall naprawdę umarł, ale dostrzegam puls. 
-Żyję. - mówię oczekując wyjaśnienia co tu się dzieje. 
-Pamiętasz liścik? Liścik przyczepiony do jednej z myszy? - pyta Harry, ale robię minę, która sugeruje, że nie mam  pojęcia o czym on mówi.  ''W tym miejscu nic nie dzieje się przez przypadek. Niedługo sami zobaczycie, czy szukanie  jedzenia było tego warte.'' - czy coś takiego mówi Harry poprawiając nerwowo włosy. 
-Coś tu jest nie tak. - mówię rozglądając się po pomieszczeniu. 
 Harry przesuwa Nialla, by Louis mógł położyć tam Zayna, który już dawno zemdlał. 
-Musimy znaleźć coś do jedzenia. - mówię patrząc na dwóch jeszcze mogących poruszać się chłopaków. 
-Przed chwilą to robiliśmy i jak to się skończyło? - rzuca oburzony Louis. 
-Chłopaki byliście cały czas w pokoju? - pytam zmieniając temat i wciąż dokładnie przyglądając się rzeczom w  pomieszczeniu. 
-Chyba tak. - mówi Lou, a Harry przytakuje. 
-Louis przybiegłeś do mnie z pomocą, gdy Harry już był w pokoju? - pytam. 
-Mineliśmy się w korytarzu. - rzuca Harry. 
 Wstaję nerwowo z łóżka wiedząc, że coś w tym pokoju się zmieniło. 
-Czy te żaluzję nie były wcześniej odsłonięte? - pytam podchodząc do miejsca w którym powinno znajdować się okno,  ale jedyne co się znajduję to gruby beton. Odsłaniam żaluzję. 
 ''W egipskich ciemnościach jajko się zbiło, i śpiącego z głębokiego snu obudziło,
    Tam gdzie dziecko w kominku się paliło, jest coś dzięki czemu jedno z piątki przeżyło...''
-Co to ma być? - pyta Harry.
-Zagadka. - odpowiadam próbując dowiedzieć się co ten sukinsyn miał na myśli. 


poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział 16 

 Po jednej z najlepszych chwil jaką tu właśnie przeżyłam Niall odpycha mnie i zaczyna wymiotować. 
-Przepraszam.. - zaczyna bełkotać.
-Aria, Niall! - słyszę głos Harrego dobiegający z pokoju. 
-Chodź. - mówię do Nialla próbując pomóc mu wstać. 
-Co się dzieje? - pyta Niall, który w mgnieniu oka stał się cały blady i nie ma nawet siły utrzymać się na nogach. 
-Zobaczcie co znalazłem.. - mówi Harry pokazując kawałek papieru.
-Czytaj! - rozkazuje mu. 
-''W tym miejscu nic nie dzieje się przez przypadek. Niedługo sami zobaczycie czy szukanie jedzenia było tego warte.     -xoxo '' - czyta Harry, głośno przełykając ślinę. 
-Co to ma znaczyć? - pytam zdezorientowana. Skąd to wziąłeś?
-Liścik był przyczepiony do jednej z myszy.. - mówi Harry biorąc resztki, które zostały i wrzucając je do toalety. 
-Ludzie.. Niedobrze mi. - odzywa się Niall. 
-Pomoż mi Louis. - odzywa się Harry probując podnieść chłopaka z ziemii. 
 Kładą go na łóżko podając mu niewielką miskę, którą znaleźli w łazience. 
-Chłopaki?
-Hmm?
-Słyszeliście to?
-Co? 
-Cicho. - mówię próbując przysłuchać się skąd dochodzą dźwięki. 
-Czy to dochodzi z sufitu? - pyta Lou. 
-O niee, on tu wraca. - mówi zdenerwowany Harry. 
-Przez wentylację? - pytam. Myślę, że by się tak nie fatygował. - mówię wychodząc na korytarz i szukając dziury w  suficie. 
-Nie możesz tam wejść! - krzyczy Harry biegnąc za mną.
-Oczywiście, że mogę. - odpowiadam nie zatrzymując się. 
-Pamiętasz co ostatnim razem spotkało chłopaków?
-Harry, to mogą być Liam i Zayn wejdę tam czy Ci się to podoba czy nie. - mówię próbując wejść do środka. 
-Yhh.. Kobiety.. - rzuca Harry i wchodzi za mną. 
-Co robisz? - pytam. 
-Myślisz, że pozwolę Ci tu wejść samej? 
-No tak, jasne, że nie. - odpowiadam uśmiechając się do chłopaka, a teraz się pośpieszmy. 
 Ciemno, brudno i cisno. Trzy rzeczy, których nienawidzę, ale teraz gdy pojawiła się szansa na to, że to może być ktoś  nam znany nawet się nie zawachałam. 
-Aria myślę, że to strata czasu, nikogo tu nie ma. - mówi przerażony chłopak. 
-Zamknij się Harry. Słyszysz to? - pytam zatrzymując się. Ktoś tam jest. Jestem pewna. 
-A jeżeli to ten psychol? Jaką mamy pewność, że nas nie zabiję?
-Szczerze? - pytam Harrego. Żadnej.
-Aria.. - odzywa się cicho Harry. Ktoś tam siedzi.
-Zayn? - pytam na tyle głośno, by postać była w stanie mnie usłyszeć. 
-Aria? - odzywa się chłopak. 
-O mój Boże! To naprawdę on ! - mówię do Harrego i jak najszybciej idę w jego stronę. 
 Zayn rzuca się na mnie, próbując coś powiedzieć. Czuję na swojej skórze jego kości. Jest nie do wyobrażenia chudy.  Jego skóra jest zimna i ma nienaturalny kolor, co mogę stwierdzić nawet przy tak słabym świetle. 
-Myslałem, że nigdy Cię już nie zobaczę stary. - odzywa się Harry, próbując zachować zimną krew.
-Co.. Co z Liamem? - pyta wstrząśnięty. 
 Zayn patrzy na nas wielkim, brązowymi oczyma, ale po chwili spuszcza głowę. 
-Liam nie żyje. - mówi próbując zachować spokój. 

----------------------------------------------
Staram się, by rozdziały pojawiały się co poniedziałek, ale z przyczyn losowych, bądź po prostu z braku czasu niezawsze mam chwilę, by coś dla przyjemności napisać. 
Dlatego osobom, które mają z tym problem nie muszą tu wchodzić i czytać tego ff , przecież ja tu na siłę nikogo nie trzymam ♥
Jak zawsze zapraszam do komentowania. ☺





poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 15 

-Ty naprawdę liczysz na to, że to zjem? - pytam Harrego, który szuka miejsca w którym mógłby rozpalić ogień. 
-Oczywiście, że tak i przepraszam, że nie znalazłem hawajskiej pizzy. - odpowiada złośliwie. 
-Aria jedliśmy gorsze rzeczy w tamtym pokoju pamiętasz? - pyta Niall. 
-Tak szczerze to nie pamiętam, ponieważ zostałam postrzelona pociskiem z płynem nasennym. - wścibsko odpowiadam. 
-Za to ja pamiętam doskonale. - odpowiada Niall. 
-Wiem, przepraszam. - mówię.
 Przecież Niall poświęcił się wtedy i zjadł moją porcję 'czegoś'. Będę mu za to wdzięczna bardzo długo. 
-Dobra mam. - odzywa się w końcu Harry. Tutaj spokojnie będziemy mogli upiec naszą zdobycz. - mówi pełen  entuzjazmu. 
 Mimo, że na samą myśl robi mi się niedobrze to wiem, że muszę to zrobić. Inaczej nigdy stąd nie wyjdę i nie znajdę  reszty chłopaków. 
-Proszę damy pierwsze. - podaje mi Harry upieczone, martwe zwierze. 
 Kiwam delikatnie głową dziękując mu. Nie mogę nawet otworzyć buzi, bo chyba puszczę pawia. 
-Dasz radę. Musisz coś jeść. - mówi Niall siadając obok mnie na łóżku i obejmując mnie. 
-Yhym. - odpowiadam i odrywam kawałek mięsa wkładając je do buzi. 
-I jak? - pyta Niall.
-W sumie.. - mówię z pełną buzią. Nie jest najgorsze. 
-Widzisz wiedziałem, że się nada. - śmieje się Harry. 
 Wszyscy siedząc na łóżku jedzą swój posiłek. 
-A tak w sumie.. - zaczyna mówić Niall. Gdzie znalazłeś tyle myszy na raz?
-W kanałach. - odpowiada z pełną buzią Harry. 
-Co?! - pytam i wypluwam wszystko co miałam w buzi. Jak mogłeś podać nam myszy z kanału? - pytam probując pozbyć  się resztek z buzi. 
-Zdajesz sobie sprawę, że możemy nie przeżyć jutra jeśli te myszy były chore? - mówi Louis zdenerwowany. 
-Przecież ty byłeś z nim jak mogłeś o tym nie wiedzieć?! - pytam Louisa.
-Rozdzialiliśmy się, by szybciej coś znaleźć.. - mówi Lou, ale nawet nie dokańcza zdania i zaczyna wymiotować. 
-Fuj! - krzyczę i wstaję z łóżka. 
-Ludzie przecież to nic takiego. - mówi Harry. Gdzie indziej miałem znaleźć coś do jedzenia? 
-Żartujesz? - pyta Louis, który jest już cały blady. Wypluj to Harry!
-Nie mam zamiaru. Mi to smakuje, Wam też jeszcze przed chwilą smakowało. Wolę umrzeć przez zjedzenie tego niż  umrzeć, bo nic nie jadłem.
-Zobaczymy czy jutro też Ci będzie tak wesoło. - mówi Niall.
-A co jest jutro? - pyta zdziwiony Harry.
-Najprawdopodobniej twój pogrzeb. - rzuca Niall wścibsko do Harrego.
-Chłopaki to nie jest śmieszne,a ty idioto nie jedz tego! - krzyczę widząc Harrego, który nadal zajada się upieczonym  mięsem.
-Nigdy nie widziałem większego idioty. - mówi Niall i wychodzi z pokoju.
 Harry nawet na nas nie patrzy i dalej je swoją porcję, co gorsza zabiera się za mysz Nialla. Louis siedzi w końcie cały  blady i mam wrażenie, że zaraz znowu zwymiotuje, a ja wychodzę za Niallem.
-Niall spokojnie. - mówię widząc, że chłopak z nerwów wali pieścią w ścianę.
-Co za dureń! - krzyczy chłopak. Jak on mógl podać Ci coś takiego?!
-Ale nic mi nie jest. - mówię i łapię go delikatnie za ramię. Chłopak odwraca się w moją stronę.
-Nie dokończyliśmy naszej razmowy. - spokojnie zaczyna mówić.
-Wiem, ale to i tak.. - nie dokańczam zdania, bo chłopak łapie mnie za podbródek, przyciska do ściany i zaczyna  całować.
 Pierwszy, może drugi raz odkąd tu jestem poczułam się jak normalna nastolatka, która czuje, że właśnie ten moment w  jej życiu może zmienić wszystko. I to nieważne, że siedzę w zamknięciu już kilka tygodni. Liczy się to co jest tu i  teraz.

-------------------------------------------------
Tydzień temu rozdział się nie pojawił, iż leżałam z 40 stopniami gorączki, ale już jest :D
Zapraszam do komentowania ♥


poniedziałek, 5 października 2015

Rozdział 14

-Jak mogłeś pozwolić mu samemu szukać Louisa?! Tym bardziej z jego stanem fizycznym? - pytam zdenerwowana  Harrego.
-Zapewniał, że sobie poradzi i kazał mi tu czekać na Ciebie, żebyś się nie martwiła w razie gdybyś wróciła. - odpowiada  Harry.
-Harry czy ty w ogóle myślisz?! - krzyczę wybiagając na korytarz.
-Nie mógł odejść daleko. Znajdziemy go. - zapewnia Harry biagnąc za mną korytarzem. 
-Oczywiście, że go znajdziemy. Pytanie brzmi, żywego czy martwego? - rzucam w stronę chłopaka. Jeśli coś mu się  stanie nigdy Ci tego nie wybaczę. 
-Tak w sumię to co jest między Wami? - pyta Harry. 
 Zatrzymuję się, by złapać oddech. 
-Jaa.. 
 Pytanie Harrego utkwiło mi w głowie. Co tak naprawdę jest między mną, a Niallem? Przecież tak naprawdę go nie  znam. Nie wiem o nim nic, ale na samą myśl o tym, że coś może mu się stać żołądek mi się kurczy i robi mi się  niedobrze. Nie wytrzymałabym tego. Wiem, to już teraz. 
-Hmm? - mruczy Harry. 
-Ja sama nie wiem. - odpowiadam pocichu i zaczynam biec dalej. 
-Aria zwolnij! - prosi mnie Harry, ale nie zamierzam zwalniać. Biegnę przed siebie, myśląc tylko o tym, by Niall wyszedł  z tego cało. Zatrzymuję się w chwili gdy nie mam już czym oddychać. Opadam na podłogę próbując złapać oddech. 
-Aria? - słyszę czyjś głos. Aria nic Ci nie jest? 
 Nie jestem w stanie nawet zidentyfikować osoby, która do mnie mówi. Obraz przed oczyma jest cały rozmazany. 
-Za dużo wysiłku jak na kogoś kto nie jadł od tygodnia. - myślę i całkowicie odpływam...
-Aria? - słyszę czyjś głos.
 Otwieram powoli oczy próbując przypomnieć sobie co się stało.
-Dzięki Bogu.. - słyszę ten sam męski głos. To Niall.
-Niall.. - mówię próbując się podnieść z łóżka.
-Nie wstawaj. - mówi chłopak i poprawia mi poduszkę.
-Możesz mówić. I wyglądasz też jakoś lepiej. - mówię patrzać na niego.
-To chyba dobrze nie sądzisz? - pyta z uśmiechem.
-Oczywiście. - odpowiadam i łapię go za rękę. Gdzie jest Harry i Louis?
-Poszli poszukać czegoś do jedzenia. Wszyscy są wyczerpani. Jeszcze kilka dni, a wszyscy poumieramy z głodu. Co  gorsza nadal nie wiemy gdzie są Zayn i Liam. - mówi Niall ze smutkiem.
-Znajdziemy ich. Obiecuję. - mówię puszczając rękę chłopaka i wstając z łóżka.
-Nie ma mowy abyś teraz gdzieś poszła. Musisz odpocząć i nabrać sił. - mówi chłopak nie dając mi się podnieść. Proszę.  Napij się. - podaje mi szklankę wody.
 Jednym tchem opróżniam szklankę.
-Powinnaś pójść spać, obudzę Cię gdy wróci Lou z Harrym.
-Nie chce mi się spać. - odpowiadam.
-W takim razie co chcesz robić? - pyta chłopak z uśmiechem na twarzy. Nie mamy zbyt dużego wyboru. - żartuje.
-Chce znaleźć Liama i Zayna, a później stąd uciec.
-Aria znajdziemy ich. - mówi chłopak delikatnie łapiąc mnie za policzek i odgarniając moje włosy do tyłu.
 I znowu po głowię chodzi mi pytanie Harrego 'Co tak naprawdę jest między mną, a Niallem?' .
-Niall.. - mówię po cichu bojąc się zadać to pytanie, a tym bardziej usłyszeć odpowiedź. Co jest między nami? - pytam  nie patrząc mu w oczy.
 Chłopak łapię mnie za podbródek i przyciąga do siebie. Nagle drzwi się otwierają.
-Ale ktoś ma wyczucie czasu. - myślę poirytowana.
-Znalazłem jedzenie! - krzyczy szczęśliwy Harry.
-Co to jest? - pytam odsuwając się od Nialla. Fuj...Czy to myszy?
-Tak. - odpowiada uradowany chłopak.

---------------------------------
Jak pewnie zauważyliście posty pojawiają się co poniedziałek, iż poniedziałek i piątek w ogóle nie zdały egzaminu. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
 Rozdziały będą pojawiać się regularnie co tydzień jak do tej pory ( po 20:00 ). 
Pozdrawiam ♥